Pszczół ponoć ubywa a pszczelarzy przybywa. Na jarmarkach czy kiermaszach ze zdrową żywnością pszczelarze stanowią widoczna grupę wystawców oferujących produkty pszczelarskie: miody, pyłek kwiatowy, pierzgę , figurki z wosku a nawet miody w plastrach czy też różne mikstury i miody pitne. Wiele z tych znakomitych produktów potwierdzonych jest stosownymi certyfikatami jakości i pochodzenia, a szereg z nich uzyskało nawet tytuły produktów tradycyjnych, regionalnych czy produktów lokalnych.
Czy na jarmarkach można więc bezpiecznie kupować takie produkty? Przy udziale organizatorów, specjalistów i ekspertów z dziedziny pszczelarstwa organizowane są specjalistyczne targi, jarmarki, ostatnio np. Targi Pszczelarskie 2016 w Szepietowie na Podlasiu. Jak widać wiele się ku temu robi . A jeśli nie ma w okolicy akurat takich jarmarków? Pozostają wówczas targowiska, sklepy i oczywiście bezpośredni producenci- pasieki.
Latem ubiegłego roku zwiedzaliśmy tajemnicze, kamienne kręgi w Borach Tucholskich. Zainteresowały nas rozlepione na drzewach karteczki, zapewne skierowane do odwiedzających to miejsce, z reklamą miejscowej , leśnej pasieki i oferującej różne gatunki miodów : lipowego, wielokwiatowego czy lipowo-leśnego. Piękna, zdrowa i czysta ekologicznie okolica aż nadto skłaniała do tego aby zaopatrzyć się przy okazji w zdrowy i pyszny miód na zimę. Wyjechaliśmy obładowani słoikami z miodem lipowo-leśnym, marząc o aromatycznej herbatce w zimowe wieczory i opowieściach dla dzieci o pożytecznych pszczółkach pracowicie znoszących nektary i pyłki do ula.
Rozczarowanie przyszło z pierwszym śniegiem, kiedy to po kilku miesiącach leżakowania w piwnicy miód lipowo-leśny ani myślał się skrystalizować ( napis na metce słoika producent przestrzegał przed fałszywym miodem gdyby były takie objawy!) – miodek dalej zachowywał konsystencję ciemnobrązowego syropu z grudami grubej krupy, no, ale może on tak miał! Jeszcze większe zaskoczenie było, kiedy w międzynarodowym towarzystwie smakoszy miodu, zachciało się nam zaimponować miodem lipowo-leśnym z ekologicznie czystych Borów Tucholskich. Po minach wszystkich degustatorów ( i naszych, tzn. nabywców tegoż miodu) widać było wszystko. Wstręt i odraza. Zero aromatu i zapachu charakterystycznego dla naturalnego miodu, natomiast gwałtownie wyczuwało się gorzki, ordynarnie drapiący gardło- smak cukrowej brei, służącej być może do podkarmiania pszczół zamkniętych w ulach, ale nie do rozkoszowania się nutami kwiatów lipy czy leśnych ziół. Daliśmy się nabrać fałszerzom miodu! Dzwoniąc do „producenta” miodu pod zamieszczony na etykietce słoika numer telefonu (?!) usłyszeliśmy, że ich miód wszystkim smakuje tylko my wybrzydzamy! Certyfikatu pasieka oczywiście nie posiada.
Zdumiewające!, bimbrownicy podrabiający w lesie alkohol świadomie trujący świadomych, klientów- dorosłych alkoholików, są ścigani z mocy prawa .
Fałszerze miodu goniący za łatwym zyskiem, z całym przekonaniem i perfidią, trują małe dzieci, którym w chorobach i przeziębieniach rodzice podają najczęstsze antidotum- herbatki z miodkiem. Proceder takich „pszczelarzy” jest więc wyjątkowo naganny i odrażający, wymagający powszechnego potępienia zarówno przez konsumentów, instytucje sanitarne jak i coraz liczniejsze, uczciwie funkcjonujące środowisko pszczelarskie.
Jak więc odróżnić prawdziwy miód od fałszywego? Jak ocenić jego jakość? Niestety nie jest łatwo, mylący jest wygląd miodu, stopień krystalizacji a nawet smak. Dawniej, kiedy dostępne były kopiowe ołówki, zamaczając jego wkład rozpuszczający się w wodzie, nie trudno było sprawdzić czy miód był „chrzczony”. Kontrola organoleptyczna owszem wskazana, jednakże sprzedający na targowiskach niezbyt chętnie proponują degustację miodu. Kupujemy więc „kota w worku”, tym bardziej, że i tu, w różnych słoiczkach może być różny towar. W ostatnich latach na naszym rynku pojawia się hurtowo sprowadzany miód z krajów pozaunijnych! (Chiny, Ukraina) rozlewany i sprzedawany, niestety jako polski, również beznadziejnej jakości. Koszt zakupu w sieci 100 szt. etykietek jak na słoikach-11 zł. Być może w Borach trafiliśmy na takiego wyjątkowego „producenta”, którego wyrobów serdecznie nie polecamy!
Zapewne miód należałoby kupować od certyfikowanych pszczelarzy i żądać od nich przy zakupach stosownych uprawnień, ale czy wszyscy te certyfikaty posiadają?, a jeśli nie, to czy należy ich wszystkich traktować podejrzliwie? Pewno nie, ale właściwy dystans należy zachować. Kupować od zaufanych sprzedawców? Tak! Tylko że w ich poszukiwaniu , „nadzialiśmy” się już w pierwszym podejściu, przy czym wszystko wskazywało na pozytywny efekt. Trzymajmy się więc zdrowego rozsądku oraz przepisów sanitarnych . Czasami warto zapłacić parę złotych więcej uznanemu producentowi za dobry towar, a takich w Borach Tucholskich jest wielu i mieć z tego przyjemność oraz zdrowotny pożytek.
Jarmarczny
