Krajowych  konsumentów nie trzeba przekonywać do jakości polskich owoców , warzyw , mięsa czy nabiału, czasami tylko zastanawia ich dlaczego ceny naszych jabłek, czy gruszek  przewyższają cenę egzotycznych bananów, pomarańczy , mandarynek , śliwek i innych. Obecna sytuacja rynkowa i polityczna uwidacznia paradoksy cenowe i skalę zarobków pośredników . Dla bezpośrednich producentów,  jarmarki – te duże i małe, lokalne,  są zawsze  „pod ręką” , dobry towar mogą z powodzeniem sprzedać po umownej z klientem cenie. Producenci , szczególnie ci wielcy nie zawsze jednak chcą zajmować się detalem i wolą  „zaorać” przysłowiową kapustę, biorąc  unijne rekompensaty, niż sprzedawać na jarmarku. Pamiętajmy jednak , że to także  grzeszna niegospodarność  szczególnie, że  w rolniczych regionach kraju rośnie bieda i  bezrobocie. Paradoksalnie kryzysowa sytuacja  w rolnictwie może uruchomić nowe pokłady lokalnej inicjatywy w postaci np. agencyjnej sprzedaży bezpośredniej, zwiększonym przetwórstwie, przechowywaniu i przerobie żywności.   Na jarmarkach wielu bezrobotnych może znaleźć opłacalną  pracę i zrobić pierwszy krok ku samodzielności gospodarczej.

Organizatorzy lokalnych  jarmarków i kiermaszy ze zdrową żywnością  w ostatni czasie sami występują z ciekawymi propozycjami  jak chociażby Cydrobranie  (Jarmark Tradycyjnie Zdrowej Żywności, Kiermusy (Podlasie), sprzedaż płodów rolnych i produktów pochodzących z certyfikowanych gospodarstw  ekologicznych na  Kartuskim Targu Produktów Ekologicznych w  Kartuzach na Kaszubach , czy np. upowszechniając lokalną śląską kuchnię  na  Jarmarku Produktów Tradycyjnych w Chorzowie  Na jarmarkach w praktyce realizuje się także promocja produktów regionalnych, których ostatnio namnożyło się , ale najczęściej na tzw. papierze , bo w rzeczywistości trudno je znaleźć w powszechnym handlu a nawet agroturystyce.  Wiele do zrobienia mają w tym zakresie lokalne i regionalne samorządy.